W ubiegłym roku wystąpiliśmy do premiera o przeniesieni lotniczej służby SAR z Marynarki Wojennej do cywilnej Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa oraz pilny zakup nowych śmigłowców. Spowodowało to także interpelację poseł Małgorzaty Zwiercan. Inni parlamentarzyści, a rozesłaliśmy nasz wniosek do kilkudziesięciu z nich, wszystkich z województw nadmorskich, nawet nie potwierdzili odebrania korespondencji.
Jak łatwo się domyślić odpowiedzi z Kancelarii Premiera oraz ministerstw nic nie wniosły, a ponieważ sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu dziś wracamy do tematu.
Stan aktualny śmigłowców ratownictwa morskiego SAR – Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej – początek lutego 2017 r.
Pomimo istnienia dwóch (co i tak, jak wskazują specjaliści, jest za mało przy przeszło 500. kilometrowym pasie polskiego Wybrzeża) miejsc bazowania śmigłowców ratownictwa morskiego (SAR), tj. 43 Baza Lotnictwa Morskiego w Gdyni i 44 Baza Lotnictwa Morskiego w Darłowie, dyżur ratowniczy pełni wyłącznie jednostka w Darłowie.
Obecnie są tam 4 śmigłowce ratownicze:
2x Mi-14 PŁ/R oraz 2x W-3 Anakonda
Oba Mi-14 PŁ/R (nr 1009 i 1012) zostały wyprodukowane w 1983 r., mają więc już ponad 33 lata i są użytkowane dłużej niż producent przewidywał. Według dotychczasowych ustaleń jeden z nich miał zostać złomowany w bieżącym roku a drugi w przyszłym. Ostatnio pojawiła się koncepcja, aby przy kosztownych zabiegach „reanimacji technicznej” w WZL-1 w Łodzi przedłużyć ich użytkowanie do około 2021 roku. Już w tej chwili brakuje jednak załóg do tych śmigłowców! W styczniu odeszło do cywila 3 pilotów Mi-14 PŁ/R, w tym dwóch dowódców załóg o najwyższym poziomie wyszkolenia – z uprawnieniami do lotów w każdych warunkach atmosferycznych. Odeszło także 2 ratowników pokładowych Mi-14 PŁ/R. Nieoficjalne informacje wskazują, że w Darłowie na 2 śmigłowce Mi-14 PŁ/R pozostała tylko 1 (!!!) pełna załoga z uprawnieniami do lotów ratowniczych w każdych warunkach pogodowych, natomiast druga załoga awaryjnie dokompletowana członkami załóg bojowych Mi-14 PŁ ma ograniczone uprawnienia (loty tylko w dzień przy dobrej pogodzie). Łącznie z jednostek BLMW w Darłowie i Gdyni w styczniu b.r. odeszło do cywila 23 żołnierzy [http://blmw.wp.mil.pl/pl/1_315.html], w tym doświadczeni członkowie załóg latających i technicy obsługi śmigłowców.
Oba W-3 Anakonda zostały przeniesione do Darłowa pod koniec ub.r. z Gdyni, gdzie przez cały 2016 r. były używane wyłącznie do lotów treningowych (tzw. podtrzymanie nawyków) aby doświadczone załogi Anakond nie utraciły uprawnień do latania, nie było możliwości szkolenia nowych załóg
Obie Anakondy są więc w dużym stopniu wyeksploatowane i przeznaczone były do remontu i modernizacji w zakładach Leonardo Helicopters w Świdniku, umowę podpisano pod koniec ub. r.
Ponieważ śmigłowce to nie samochody („tankujesz i jedziesz”), wymagają częstych przeglądów technicznych: przed lotem – a więc przed wystawieniem na dyżur ratowniczy i po zakończeniu dyżuru, a ponadto przeglądów okresowych poszczególnych podzespołów – zgodnie z zaleceniami producenta i usuwania na bieżąco pojawiających się niesprawności. Z tego powodu, przy 4 śmigłowcach SAR w Darłowie rotacyjnie zdolny do lotu jest zwykle jeden, rzadziej dwa – pozostałe są w trakcie obsługi technicznej.
Większość załóg ratowniczych do Anakond mieszka w Trójmieście i na swoje dyżury musi dojeżdżać do Darłowa – co poza oczywistą niewygodą (skutkującą m.in. brakiem odpowiedniego wypoczynku przed służbą) utrudnia awaryjne kompletowanie zapasowych załóg. Załogi wyszkolone i uprawnione do lotów na Mi-14 PŁ/R z reguły nie posiadają uprawnień do lotów na Anakondach i odwrotnie.
W Gdyni nie ma już żadnych śmigłowców ratowniczych, pozostają one niezdolne do lotów w w zakładach Leonardo Helicopters w Świdniku (6 sztuk!), gdzie od 2014 r. trwa ich remont i „ujednolicenie” techniczne, w tym przebudowa dwóch zwykłych W-3 Sokół do wersji ratowniczej Anakonda. Pierwsze z tych śmigłowców miały powrócić do Gdyni w lutym 2016 r., opóźnienie wynosi już rok! Mimo wielokrotnych prób w locie wykonywanych w Świdniku, wojskowa komisja odmówiła przyjęcia już czterech „wyremontowanych” Anakond z powodu takiej samej wady technicznej, której zakłady w Świdniku nie potrafią (?!) naprawić.
Sytuacja lotniczego komponentu morskiego SAR stała się krytyczna:
1) nie ma czym latać – z 4 śmigłowców w Darłowie rotacyjnie tylko jeden jest na ogół zdolny do lotu
2) nie ma kto latać (tylko jedna kompletna załoga z wszystkimi uprawnieniami na dwa Mi-14 PŁ/R)
3) nie ma kto szkolić nowe załogi – bo po licznych odejściach do cywila ci, którzy mają uprawnienia instruktorskie sami muszą pełnić dyżury SAR – a w tym czasie nie mogą szkolić
4) nie ma na czym szkolić, bo mając tylko 4 śmigłowce ratownicze w Darłowie – te, które są akurat zdolne do lotu muszą być wystawiane na dyżur SAR – a w tym czasie nie mogą być używane do szkolenia.
5) 6 śmigłowców ratowniczych wciąż przebywa w Świdniku i nikt nie wie, kiedy zostaną usunięte ich wady techniczne. Z niezrozumiałych względów ani zakłady Leonardo Helicopters, ani ministerstwo obrony narodowej nie chce ujawnić na czym polegają te problemy techniczne. To są śmigłowce ratownicze, nieuzbrojone, przeznaczone do ratowania cywili w polskiej strefie Bałtyku, powinna być to zatem dostępna informacja publiczna.
Niezbędne natychmiastowe działania naprawcze:
– ustawowe przeniesienie zadań morskich śmigłowców sar z wojska (Marynarki Wojennej) do instytucji cywilnej,
– zakup nowych śmigłowców – o ile to możliwe z pomocą finansową UE (np. pod hasłem „ochrony morskiej granicy zewnętrznej UE”) zatrudnienie w takiej instytucji cywilnej załóg i techników-mechaników śmigłowcowych, którzy odeszli z BLMW, co przyspieszy okres ich szkolenia na nowym sprzęcie.
Już teraz zachodzi ryzyko, że nawet przy natychmiastowym podpisaniu umowy o zakupie nowych śmigłowców, ich wejście do służby (na dyżury ratownicze) nastąpi po zezłomowaniu Mi-14 PŁ/R, powodując okres niezdolności Państwa Polskiego do zapewnienia stałego dyżuru śmigłowców ratowniczych w tzw. polskiej strefie odpowiedzialności SAR na Bałtyku.
Podstawą przy wyborze nowych śmigłowców ratowniczych powinny być przede wszystkim analizy z doświadczeń dotychczasowego użytkowania danego typu śmigłowca w służbie SAR innych państw, zsumowane koszty CAŁEGO OKRESU UŻYTKOWANIA (koszty zakupu, szkoleń, eksploatacji, okresowych przeglądów, remontów – aż do złomowania), rodzaj i częstość awarii, koszty i terminowość ich usuwania przez producenta lub serwisanta.
Poniżej zamieszczamy treść petycji do Premiera do pobrania